Pan Linergista, czyli mężczyzna w branży beauty

Czy to jeszcze dziwi?

Po chwili namysłu, większość osób dochodzi do wniosku, że mężczyźni królują w świecie pozornie kobiecych spraw. Kuchnia - uznawana za babską przestrzeń, a to podobno mężczyźni lepiej gotują, smakują, komponują. Męskich sław kulinarnych nie brakuje - szefami najlepszych światowych restauracji są przecież faceci. Podobnie jest we fryzjerstwie, stylizacji, projektowaniu, tatuowaniu, a także w świecie wizażu czy makijażu - zarówno tego klasycznego jak i trwałego. Jednak gdy Tomek odbiera telefon w salonie urody, zdziwienie kobiet jest nadal ogromne. Większość z nich od razu rozłącza rozmowę będąc pewną, że źle wybrała numer. Czy zatem świadomość polek, co do obecności mężczyzn w tak „kobiecym” miejscu jak salon kosmetyczny jest nadal tak mała?  Czy ich obecność w branży beauty nadal budzi zdziwienie? 

 

Stereotyp, uprzedzenia, pozorna oczywistość

Oczywistym stało się słowne zawężenie profesji „kosmetyczki” wyłącznie do formy żeńskiej, chociaż osobiście uważam, że współcześnie coraz częściej odchodzimy od ciasno wiążących nas ram ról i zawodów wykonywanych tylko przez kobiety lub tylko przez mężczyzn. Może nieograniczone i narastające możliwości dostępu do wiedzy, rosnący liberalizm społeczeństwa, jego zwiększona tolerancja, czy dążenie do równouprawnienia sprawiają dziś, że coraz rzadziej słyszy się: „niekobiece”, „niemęskie”. Jeśli kobieta obecnie może być żołnierzem zawodowym, kierowcą autobusu, pilotem, mechanikiem czy tokarzem, to dlaczego mężczyzna nie może pracować w salonie kosmetycznym? 

O szczerą rozmowę poprosiliśmy Tomasza Czerniaka, współwłaściciela Perfect Lines Studio, który od trzech lat z ogromnym powodzeniem zajmuje się wykonywaniem makijażu permanentnego. 

 

Lash News: Czasem wybór profesji to wynik rodzinnych tradycji, czasem zainteresowań, a w dużej mierze to przypadek decyduje o naszych zawodowych losach. Jak było u Ciebie? Tradycja, przypadek, a może późno obudzona pasja?

T.C. Myślę, że to ostatnie. Pasją do tatuowania zaraziła mnie narzeczona. Spróbowałem i tak zostało. Studiowałem filozofię, lata pracowałem w prywatnych firmach, dużo wyjeżdżałem za granicę, miałem własne warsztaty, sklepy oraz klub młodzieżowy. Jestem pasjonatem motoryzacji, maniakiem samochodowym i chyba najlepszym przykładem na to, że każdy jest kowalem własnego losu. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, lubię się rozwijać, uczyć nowych rzeczy, ciągle wyznaczam sobie nowe cele, nie boję się wyzwań, a nauka makijażu permanentnego była jednym z największych w moim życiu. W pracy linergisty kocham niezależność, brak schematu, możliwość rozwoju i swoistą sztukę, którą tworzymy każdego dnia. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że tak, była to późno odkryta pasja. 

 

Lash News: Czy uważasz, że Tobie, jako mężczyźnie, jest łatwiej pracować w branży i w miejscu znacząco zdominowanym przez kobiety?

T.C. Oczywiście, że nie. Uważam, że zdecydowanie trudniej. Kobieta versus kobieta jakoś zawsze łatwiej i szybciej przełamują wszelkie bariery, ani ich obecność w takim miejscu, ani zainteresowania makijażem nie budzą zdziwienia. Ja każdego dnia zmagam się z tym stereotypem, muszę sobie wywalczyć ich uznanie, szacunek, ale przede wszystkim zaufanie. Ogromne zaufanie do tego, że ze mną też można porozmawiać o krzywych brwiach czy opadającej powiece. A co lepsze, że mężczyzna także potrafi świetnie doradzić, pięknie wyrysować i wyrównać brwi, chociaż często u niejednej z nich jeszcze przez długi czas wizyty czuć spory dystans i zaskoczenie. 

 

Lash News: Czy obecność mężczyzn w tej branży powinna jeszcze dziwić? Jak reagują na Ciebie kobiety, mają jakieś opory?

T.C. Z czasem coraz mniejsze. Pracuję w branży już kilka lat, więc nauczyłem się minimalizować to zdziwienie, a klientki przyzwyczaiły się do mojej obecności. Większość z nich wraca na odświeżenie z ogromnym zadowoleniem, polecają mnie znajomym, to naprawdę cieszy. Nie narzekam na brak pracy, wręcz przeciwnie, co cieszy jeszcze bardziej. Każdego dnia udowadniam, że to jakość wykonywanej przez nas pracy, a nie nasza płeć jest gwarantem sukcesu. To mit, że mężczyzna nie może mieć „kobiecego” wyczucia, poczucia estetyki, to mit, że jesteśmy mniej delikatni, a w fartuchu do twarzy jedynie kobietom. To mit, że kobiety lepiej wykonują ten zawód. Bo przecież sukces to wypadkowa ciężkiej pracy, samodoskonalenia, pokory i miłości do tego, co się robi. 
 

Lash News: A jak ty się czujesz w tym świecie kobiecych spraw?

T.C. Bardzo dobrze. Jako stu procentowy facet kocham kobiety i świetnie się z nimi dogaduję. Z natury jestem bardzo otwarty, kontaktowy i bezpośredni, czasem aż za bardzo <śmiech>. I niezależnie czy moja klientka ma lat 18 czy jest po 60 - zawsze znajdujemy wspólny język. Bo ze mną można się pośmiać, pożartować, jestem empatyczny, bezpośredni - to zawsze rozluźnia atmosferę i cała wizyta mija bezstresowo. 

 

Lash News: Uważasz, że poza tym, że jesteś mężczyzną, coś szczególnego odróżnia cię od innych linergistek, których coraz więcej na rynku?

Może to zabrzmi nieskromnie, ale uważam, że wiele. Wiadomo, że każdy śledzi postępy w branży, w której pracuje, poczynania innych osób, konkurencji. Znamy swoje prace i możliwości, trzeba się przecież orientować. Jednak obserwując tragedie, jakie niektórzy wyczyniają i nazywają „fajnym makijażem permanentnym”, brzydkie, niedokładne, tanie, niemalże okaleczenia, stwierdzam, że z pewnością wyróżnia mnie dokładność, precyzja i dobre, techniczne przygotowanie.  Porządne materiały do pracy, bezpieczne i wysokiej jakości. I co najważniejsze, na pewnym poziomie zamiast przejmować po kimś techniki, próbując go często nieudolnie naśladować, dochodzi się do własnych, autorskich. I ja też takie mam. Jakiś czas temu wprowadziłem na rynek nowe techniki „ 2tone style” oraz „fusion style”, które cieszą się obecnie ogromną popularnością. Łączą bowiem precyzję kształtu, zadowalają trwałością, ale jednocześnie zachowują subtelny i łagodny wygląd. Mistrzostwem jest bowiem nie tylko znać wszystkie dostępne na rynku techniki, umieć je wykonać, ale co najważniejsze, zdawać sobie sprawę z ich niedoskonałości i umieć im zaradzić - tworząc nową jakość, doskonalszą od istniejącej. To wyróżnia jedynie nielicznych. 

 

Lash News: Wiadomo, że branża beauty rozwija się bardzo szybko i bardzo prężnie. Jakie zatem są Twoje plany zawodowe na najbliższą przyszłość?

T.C. Przede wszystkim chcę nadal robić to, co kocham, czyli wykonywać makijaże permanentne, zarówno techniką microblading jak i maszynowo, a także przy użyciu naszych autorskich technik. Cały czas się także doszkalam, aby wejść szerzej w makijaż trwały oraz mikropigmentację medyczną. Planujemy także rozbudować nasz salon, rozszerzyć zakres usług, stworzyć porządną i kompetentną placówkę szkoleniową, a także wraz z firmą Noble Lashes szykujemy kilka wspólnych projektów - ale jest jeszcze za wcześnie by zdradzać szczegóły. 
 

Lash News:  Tak na koniec, co chciałbyś powiedzieć każdemu, zarówno kobietom jak i mężczyznom, którzy dopiero zaczynają lub planują zacząć w tej branży?

T.C. Przepis jest prosty: cały czas przed siebie, w trudach, do przodu, choćby z nogą w gipsie - po schodach, bo do sukcesu windy nie ma. Z pokorą, samodoskonaleniem, równowagą i pasją. I pamiętajcie, każda porażka to jedynie siniak, nie tatuaż…. Powodzenia!